Doskonały w każdym szczególe – od scenariusza, przez scenografię, kostiumy, makijaże rodem z lat 50./60., po aktorstwo – krótka opowieść o sile kobiecego talentu i determinacji. Genialna szachistka Beth Hermon, sierota z trudnym dzieciństwem, jako rodzynek w męskim świecie nic sobie nie robi z przeciwności losu i wygrywa turniej za turniejem. I to w jakim stylu! Jednak ogromny talent okupiony jest też samotnością i demonami, z którymi walczy poprzez używki. Z wypiekami na twarzy śledzimy, czy wygra obie walki – tę na szachownicy i tę o własne zdrowie.
Nigdy nie sądziłam, że oglądanie szachów może być tak emocjonujące! Wysublimowana rozrywka i uczta dla oczu. A propos – te oczy Anyi Taylor-Joy odgrywającej główną rolę! Można się zapatrzeć! Młoda aktorka gra fantastycznie, ukrywając za często pokerową twarzą ogromną paletę emocji. Jej bohaterka mówi niewiele, ale wcale dużo mówić nie musi, by wiedzieć, co czuje. Do tego Thomas Brodie-Sansgter jako wyluzowany mistrz szachowy będący mentorem Beth (znany jako młody chłopak z „To właśnie miłość” czy Jojen Reed z „Gry o Tron”, wyrósł na aktora bardzo charakterystycznego) i nasz wspaniały Marcin Dorociński w roli radzieckiego arcymistrza, który wydaje się oziębły i zawzięty, ale okazuje się, że ma też uczucia – i to ciepłe, niemal ojcowskie wobec jego genialnej następczyni.
Pozycja obowiązkowa! Serial ma jedynie – aż szkoda – 7 odcinków, więc na dwa wieczory jak znalazł!